wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 1--Ucieczka

Biegłam ile sił w nogach, bez celu. Po prostu biegłam przed siebie.
Moje ciało było nienaturalnie ciepłe, ale mimo to się nie męczyłam. W myślach miałam tylko dwa słowa: La Push , ta nazwa bębniła mi w uszach odkąd rozpoczęłam mój maraton ku wolności.
La Push
La Push
La Push
Z kąt ja znam tą nazwę? A może lepiej spytać: Czemu cały czas o niej [nazwie]myślę?
Nie jest to nazwa zespołu, ani rzeki, na pewno też nie jest to ulica.
W tej chwili przewróciłam się o wystający korzeń, a może to przez zmęczenie?
Na pewno nie miałam siły się podnieść, tego byłam pewna.
Moje powieki opadły, pozwalając mojemu ciału wpaść w objęcia Morfeusza.





*Perspektywa Paul'a (tak tego przystojniaka z watahy)


Biegłem spokojnie przez las, kończąc mój dzisiejszy patrol. Przy ostatnim zakręcie wyczułem nieznany zapach, nie był to wampirzy odór lecz przyjemna woń. Pomimo jasnych wytycznych (to zrobić w takiej sytuacji) zamiast do La Push pobiegłem za zapachem.
Wśród wystających korzeni, na mchu leżał wilk. Nie wilk, lecz zmiennokształtny.
Po czym poznałem? Otóż zwierzę było dwa razy większe niż normalnie.
Na pierwszy rzut oka przypominał Leah, ale po głębszej analizie stwierdziłem, że jest odrobinę mniejszy.
-Gdzie jesteś?-usłyszałem w głowie głos Sam'a.
-Niedaleko La Push, możesz tu przybiec? Znalazłem coś ciekawego-przekazałem alfie telepatycznie.
-Okej jak Cię znajdę?-spytał retorycznie.
-Oczywiście po zapachu?-mimo to odpowiedziałem
-Zapomniałem, że tylko ty tak śmierdzisz-zakończył naszą udawaną sprzeczkę poważnym głosem.


*Perspektywa Sam'a*


Wybiegłem na podwórko, w biegu z ciągając kolejne części garderoby. Instynkt podpowiadał mi, że dzisiejszy dzień zmieni życie mieszkańców La Push na zawsze. Tylko czy na lepsze?
Już jako wilk łatwo namierzyłem położenie Paul'a. Był niedaleko polany, tuż przed strumykiem. Nie był sam. Parę metrów przed nim leżał pogrążony we śnie wilk a raczej wilczyca. Wyglądem przypominała Leah, lecz była nieco mniejsza.
-Poczekaj tu-powiedziałem telepatycznie do towarzysza. W odpowiedzi ten skiną łbem.

Pobiegłem trochę bliżej rezerwatu i zawyłem z całej siły.
Pozostaje mi teraz czekać na watahę i obudzenie nieznajomej.....



*********************************************************
Wena jest więc staram się pisać. Efekty sami widzicie.
Dobra ja się zbieram powoli na pasterkę :*
Wszystkim życzę wesołych i spokojnych Świąt Pańskiego Narodzenia
a dodatkowo wszystkim Blogerom życzę dużo weny <3

/Pozdro L.A.










poniedziałek, 23 grudnia 2013

Prolog

Nienawidziłam ich...
Nienawidziłam z całego serca, dlatego podjęłam decyzję...
Ucieknę.


Retrospekcja:
 Ojciec po powrocie z pracy razem z matką upili się i zaczęli mnie bić. Byłam do tego przyzwyczajona. Lecz dzisiaj posunęli się za daleko, on chciał mnie zgwałcić a ona zamiast mu przeszkodzić to wyszła zostawiając nas samych. Na początku myślałam, że chciała zadzwonić po policję, ale nie, ona przyniosła sznur, którym zamierzała mnie przywiązać do stołu. Korzystając z mojej wrodzonej sprawności fizycznej uciekłam wybijając szybę i robiąc duże zamieszanie.
Pobiegłam jak najdalej od Great Falls*, jak najdalej od piekła.....





*Great Falls- miasto w stanie Montana

Hej Hej hej

To znowu ja w kolejnym już blogu, tym razem mniej wampirów a więcej zmiennokształtnych. Zapytacie dlaczego?
Otóż, ostatnio przez brak weny zaczęłam czytać inne blogi o Zmierzchu a jak skończyły mi się te o Belli-wampirzycy czytałam blogi o sworze i przyznam szczerze, że to natchnęło mnie do założenia tego bloga.


Może jeszcze napisze parę rzeczy które trzeba wiedzieć, by nie pogubić się w tym opowiadaniu:
*Nie będzie występować w  blogu Bella,
*Akcja zaczyna rozgrywać się mniej więcej w trakcie 'Księżyc w Nowiu'
*Na potrzeby opowiadania wiek i cechy bohaterów ulegną zmianie,
*Akcja dzieje się w 2013 roku, niekoniecznie pokrywając się z prawdziwym czasem




To na razie tyle, dzisiaj może pojawi się prolog /Pozdrowionka L.A. :*